U NAS

 

 

 

 

 Alicja Bruszewska kl. II B
praca pt. "Jestem p³atkiem œniegu i lecê z nieba na ziemiê."

A wiêc to koniec. Przygoda oraz sens mojego ¿ycia dobieg³ koñca, lecz nie czujê siê nieszczêœliwy.  Ogarnia mnie ciep³o, radoœæ i duma, ¿e to w³aœnie ja zosta³em wybrany jako p³atek œniegu, który wyruszy³ tego roku na ziemiê. Le¿¹c na ³awce, patrz¹c w niebo, przypominam sobie te niezapomniane chwile, jakie mia³em szansê prze¿yæ …

Pamiêtam  twarz mamy, kiedy ¿egna³a siê ze mn¹. Jej ³zy szczêœcia i smutku. Nie by³o jej dane wyruszyæ na ziemiê, wiêc cieszy³a siê , ¿e w³aœnie oto jej syn dosta³ ow¹ szansê. Nikt 
z nas nie wiedzia³, co dzieje siê podczas podró¿y p³atków œniegu, lecz od ma³ego uczono nas, ¿e wyprawa na du¿¹ przestrzeñ  to cel naszego istnienia. Gdy spada³em, zapomnia³em 
o wszystkim, liczy³o siê tylko to, co dzia³o siê w tamtym momencie, spe³nia³o siê moje marzenie. Wiatr nios¹cy moje cia³o i mróz przyozdabiaj¹cy wzór, który posiada³em. To uczucie by³o niesamowite i w³aœnie wtedy zza chmur wy³oni³ siê inny, nieznany nam - p³atkom œniegu - œwiat. Wysokie, kwadratowe budowle i dziwne, przemieszczaj¹ce siê maszyny. Krajobraz by³ cudowny, lecz nie budynki mnie intrygowa³y, a istoty poruszaj¹ce siê po ziemi. Wiatr niós³ mnie w kierunku jednego z wiêkszych budynków i w³aœnie w tej chwili moi bracia i siostry uderzyli jako pierwsi o ziemiê.  Z budynku dobieg³ dziwny dŸwiêk-brzêczenie. Nagle na zewn¹trz wylecia³a gromada istot, lecz nie tak du¿ych, jakie do tej pory widzieliœmy spadaj¹c. Zaczêli biegaæ woko³o, skakaæ i œmiaæ siê.  A wiec wyczekiwali nas. To z naszego powodu, tak siê cieszyli. Zbli¿aj¹c siê do ziemi oczekiwa³em momentu, 
w którym siê z ni¹ zetknê, gdy nagle stan¹³em w miejscu. Przecie¿ to by³o niemo¿liwe, patrz¹c w dó³ widzia³em, ¿e od ziemi dzieli³a mnie spora odleg³oœæ. Mój wzrok skierowa³ siê w praw¹ stronê i wtedy ujrza³em dwie dziwne pary „kr¹¿ków”, które mnie bacznie  obserwowa³y. Jedna para by³a zielona, a druga br¹zowa. Co jakiœ czas zamyka³y siê, dos³ownie na sekundê. By³em przestraszony, lecz tak¿e zaintrygowany tym, czym mog¹ byæ istoty, które tak bacznie mi siê przygl¹daj¹. To by³y dzieci, tak nazwa³a je osoba, która by³a wiêksza od nich samych. Spyta³a, co trzymaj¹, a wiêc chodzi³o o mnie, to ja znajdowa³em siê na ich ciele przykrytym grubym, we³nianym materia³em.  Dzieci odpowiedzia³y, a sposób 
w jaki mnie okreœli³y bardzo mi siê spodoba³. Nazwa³y mnie najpiêkniejszym p³atkiem œniegu, jaki kiedykolwiek widzia³y i powiedzia³y, ¿e bêdê ich nowym przyjacielem. Poczu³em siê szczêœliwy, dopóki wiêksza istota, któr¹ dzieci nazwa³y „pani¹”, nie ugasi³a mojego szczêœcia swoimi s³owami. Powiedzia³a, ¿e jestem zwyk³ym p³atkiem œniegu, który wczeœniej czy póŸniej siê roztopi, dlatego nie mo¿na siê z nami p³atkami przyjaŸniæ. Zosta³em ura¿ony i poni¿ony. Nie rozumia³em s³owa „przyjaŸñ”, lecz czu³em, ¿e dla tych dzieci ma to wielkie znaczenie. Gdy wiêksza z istot odesz³a, pary „kr¹¿ków” skierowa³a siê znowu w moj¹ stronê. Popatrzy³y na mnie, po czym jedna z nich zaproponowa³a, by usiad³y na ³awkê.  Rozmawia³y i uœmiecha³y siê do mnie. Nagle znowu us³ysza³em dziwny dŸwiêk, znów to samo brzêczenie.  Dzieci poderwa³y siê natychmiast i pobieg³y w kierunku budynku, zostawiaj¹c mnie samego. Czeka³em, a¿ ma³e, s³odkie istoty wróc¹ i w³aœnie wtedy poczu³em, jak moje cia³o miêknie.

W³aœnie teraz, w tej chwili le¿ê i wspominam niezapomniane chwile, które prze¿y³em. Czujê siê szczêœliwy i zadowolony, ¿e moje marzenie, w które bardzo wierzy³em, w koñcu siê spe³ni³o.  Moja misja dobieg³a koñca…